- CDA VOD Filman Vider eKino
Ghost in the Shell • CDA
1h 58min
Filmy Akcji, Filmy Science Fiction, Thrillery
2017
Australia, Chiny, Hongkong, Indie, Japonia, Kanada, Nowa Zelandia, USA, Wielka Brytania
Nie od początku, bo przez pół filmu nad Ghost in the Shell wisiało widmo Szóstki, ale potem wciągnąłem się już w ten cyberpunkowy świat, w czym duża zasługa postaci Michaela Pitta (którego nawiasem mówiąc też nie lubię ) i dałem się ponieść opowieści, która w fajny sposób połączyła futurystyczne klimaty z tą taką betonową melancholią, jaka możliwa jest tylko w cyberpunkowym świecie wielopiętrowych brudnych brzydactw architektonicznych i zaułków, które nie trącą filmowym plastikiem. Film w reżyserii Momoru Oshii opowiadał tym, jak posiadająca cybernetyczne ciało i organiczny mózg Motoko nie tylko zaczyna kwestionować swoje człowieczeństwo, ale i odkrywa, że świadomość niekoniecznie jest zarezerwowana dla istot ludzkich, lecz może zostać wytworzona przez uczący się, inteligentny program komputerowy. tym, ile „Ghost in the Shell” znaczy dla kinematografii, można się przekonać, oglądając „Matrixa”, „A.I. Sztuczną Inteligencję”, „Ja, Robot”, a nawet nie tak dawne: „Avatara” czy ” Ex Machinę „. Kiedy jednak w 1995 roku film Oshiiego wchodził na ekrany, był jedną z nielicznych filmowych prób ukazania jak może, choć wcale nie musi, wyglądać nasza przyszłość. A mówię tym tylko i wyłącznie dlatego, że nie spodziewam się podobnego pobłażania dla wyprodukowanego przez Paramount Pictures filmu aktorskiego, którego premiera już jutro.
Tego robić nie chcę, więc napiszę tylko, że twórcy filmu podjęli dosyć dziwną decyzję, by zbudować sporą część fabuły na bazie historii znanej z anime, ale jednocześnie wyjaśnić, dlaczego główna bohaterka to Mira a nie Motoko i jak to wszystko wpisuje się w uniwersum GITS. Z kolei mimo spłycenia tematu i próby jak największego zbliżenia Ghost in the Shell do zwykłego kina z Hollywood, GitS nadal pozostaje takim rodzajem filmu, który za nic nie znajdzie uznania w oczach przeciętnego kinomana, dla którego, taka prawda, fabuła i świat przedstawiony w Ghost in the Shell to zbyt wiele, żeby wpaść na seans z popcornem i się na nim dobrze bawić. Tym razem jednak twórcy chyba postanowili, że widz nie poradzi sobie ze zrozumieniem konceptu cyborgizacji, więc film zaczyna się od sceny tego, jak major wylądowała w swoim metalowym ciele.
Ja rozumiem, że zagadka źródła świadomości, do dziś niewyjaśniona, przerosła twórców, a także w ich mniemaniu przerosła odbiorców filmu więc zamiast tego zdecydowali się zerżnąć co nieco z filmów Jamesonie Bourne czyli „nie wiem kim jestem, zabrali mi pamięć, ale się dowiem i ich ukarzę”. Autor recenzji wspomina niezłej wizji cyberpunkowego miasta – jak najbardziej chętnie zobaczyłbym sobie takie coś ale bardziej w formie filmu krótkometrażowego, aniżeli prawie dwugodzinnego filmu, który zraziłby mnie do zachodniej wizji przyszłości. Młody reżyser (Rupert Sanders), który dotychczas „bawił się” shortami i zaliczył reżyserię niezbyt ambitnego filmu „Królewna Śnieżka i Łowca”, porwał się na adaptację obrośniętej kultem produkcji, anime, której jest, jak sam przyznał, wielkim fanem.
Jednak czy film będzie wydarzeniem na miarę Watchmen – zjechanego przez wielbicieli komiksu, a wychwalanego przez casualową publikę, czy niczym Sin City zostanie pokochany przez wszystkich jak leci (a potem chmajtną drugą część, która okaże się kompletną klapą), czy może tak, jak amerykańska wersja Dragon Ball będzie szmirą i wszystkim, co najgorsze dla całego rynku adaptacji kina azjatyckiego?
Podobne filmy do Ghost in the Shell: